Kontakt Prasa & Wydarzenia

Mosca Direct Poland Sp. z o.o.
ul. Płowiecka 105/107
04-501 Warszawa

Mosca świętuje jubileusz 50-lecia

01.12.2016

Wszystko zaczęło się pół wieku temu, gdy w Hilden (Niemcy) pan Gerd Mosca skonstruował pierwszą maszynę wiążącą sznurkiem. Z biegiem lat dwuosobowy zakład przekształcił się w międzynarodową spółkę zatrudniającą na całym świecie 850 pracowników, posiadającą w swojej ofercie maszyny wiążące od półautomatycznych do wysoko wyspecjalizowanych systemów o dużej wydajności. Do dziś nie zmieniło się jedno – nadal jest to firma rodzinna. W wywiadzie założyciel firmy Gerd Mosca wraz ze swoim synem Timo oraz synową Simone wspominają jej początki i mówią, co sprawia, że ich rodzinne przedsiębiorstwo jest tak silne.

Początek przedsiębiorstwa przypada na 1966 rok. Jak to wtedy wyglądało?

Gerd Mosca: Odkąd pamiętam moim całym życiem były technika i maszyny. W młodości szkoliłem się w zakładzie ślusarskim, później byłem technikiem budowy maszyn, aż w końcu lata doświadczenia i nauki pozwoliły mi zostać konstruktorem maszyn. W pewnym momencie zrodziła się chęć stworzenia czegoś nowego i tak podjąłem decyzję o otwarciu własnego przedsiębiorstwa. Naszym pierwszym produktem była maszyna wiążąca sznurkiem, jednak z biegiem czasu sznurek drożał i spadło zainteresowanie tego typu maszynami. Jednocześnie zauważyliśmy coraz większą dostępność i korzystne ceny taśmy z tworzyw sztucznych oraz wzrost zapotrzebowania na wykorzystujące je rozwiązanie technologiczne. Właśnie dlatego ukierunkowaliśmy się na wiązanie taśmami. Nigdy nie żałowałem tego kroku, bo dzięki niemu mogłem zrealizować wiele moich pomysłów.

Timo Mosca: Decyzja ta miała ogromne znaczenie nie tylko dla samego przedsiębiorstwa, ale także dla całego przemysłu. Mój ojciec stworzył pierwszy system zgrzewający wąskie taśmy. W tamtym czasie zgrzewanie taśm z tworzyw sztucznych było czymś zupełnie nowym. Taśmy były spinane za pomocą metalowych plomb, co było bardzo uciążliwe i czasochłonne. W 1981 roku zgrzewanie taśm było absolutną sensacją i dało podstawy do dalszego rozwoju. Ale to nie wszystko. Także technologia wiązania tektury falistej wzdłuż fali, którą później zastosowało wiele firm, jest pomysłem MOSCA. Co więcej, opatentowana przez nas technologia łączenia końców taśm za pomocą ultradźwięków SoniXs jest dotychczas jedyną w swoim rodzaju na rynku – długo pracowaliśmy nad tym rozwiązaniem i jak dotąd nikomu nie udało się go skopiować. Łączenie końców taśm za pomocą fal ultradźwiękowych przewyższa pod wieloma względami klasyczną technikę zgrzewania taśmy za pomocą gorącej grzałki, między innymi dlatego, że jest znacznie wydajniejsze i zużywa zdecydowanie mniej energii.

Skąd bierzecie pomysły i jak tłumaczycie stale utrzymujący się sukces?

Timo Mosca: Idziemy przez świat z szeroko otwartymi oczami i uwzględniamy pojawiające się potrzeby klientów, dla których możemy opracować nowe rozwiązania. Ponadto dajemy naszym pracownikom szerokie pole do twórczego konstruowania, nagradzając innowacyjne pomysły. Wielu członków naszego zespołu jest absolutnymi ekspertami w konkretnych dziedzinach. Są oni twórcami nowych rozwiązań technologicznych, które wykorzystujemy w produkcji. Jesteśmy rodzinnym przedsiębiorstwem i mamy ten luksus, że możemy pozostawić sobie przestrzeń do rozwoju, ponieważ nasze działania nie są co kwartał rozliczane przez udziałowców.

Simone Mosca: Także proces podejmowania decyzji jest u nas krótszy niż w dużych koncernach. Możemy pozwolić sobie na testowanie nowych pomysłów bez zbędnej biurokracji. To nie tylko daje radość, ale również przyspiesza wdrażanie nowych rozwiązań. Obecnie pracujemy nad wprowadzeniem na rynek taśmy PLA, która jest wykonana z biodegradowalnych surowców.

Jeśli już mówimy o taśmach wiążących, to mam związane z nimi pytanie. Jaką rolę spełnia ich produkcja w całym biznesie?

Timo Mosca: Bardzo istotną. Własną produkcję taśm z tworzyw sztucznych rozpoczęliśmy pod koniec lat 80. Na początku wytwarzaliśmy taśmy polipropylenowe, później również poliestrowe. W 2008 roku uruchomiliśmy największą inwestycję w historii naszej firmy, która zwiększyła i scentralizowała naszą produkcję taśm. W Muckental wybudowaliśmy ultra-nowoczesny i w pełni automatyczny zakład produkcyjny, który jest jednym z najbardziej innowacyjnych w Europie, jeśli nawet nie na całym świecie. Krótko po tym dosięgnęły nas skutki światowego kryzysu gospodarczego i to był dla nas ciężki okres. Przez dziesięciolecia byliśmy przyzwyczajeni do dynamicznego wzrostu, a na fali kryzysu byliśmy zmuszeni szukać źródeł oszczędności. To doświadczenie wiele nas nauczyło i z kryzysu – jako przedsiębiorstwo – wyszliśmy umocnieni. Także silna więź z pracownikami i ich zaangażowanie bardzo pomogły. Oczywiście również wkład i pomoc mojej żony Simone, która dołączyła wtedy do zespołu.

Simone Mosca: W tamtym czasie w Muckental należało przede wszystkim zoptymalizować proces produkcji. Problemy, z którymi zmagałam się wtedy jako manager fabryki taśm, dotyczyły dostosowania naszych możliwości do potrzeb klientów i zwiększenia efektowności produkcji. Dziś produkcja taśmy generuje jedną czwartą obrotu całej firmy. Nasze przesłanie jest proste: nawet do najlepszej maszyny wiążącej potrzebna jest wysokiej jakości taśma wiążąca.

Jak bardzo zmieniła się firma w ciągu tych 50 lat?

Timo Mosca: Teraz nie wystarczy tylko sprzedać świetną maszynę lub dobrą taśmę. Poza wysoką technologią nasi klienci wymagają przede wszystkim wydajnych i niezawodnych procesów. Dziś nie możemy pozwolić sobie na przestoje maszyn spowodowane awariami. Dlatego sprzedajemy w pakiecie z maszyną „dostępność”, a to oznacza, że dbamy o jak najlepszy przebieg procesów wiązania u naszych klientów. W optymalizacji dużą rolę odgrywa zlokalizowana na całym świecie sieć obsługi klientów i punktów serwisowych.

Simone Mosca: Partnerów, z którymi współpracujemy w różnych krajach, wybieramy bardzo skrupulatnie. Zwracamy szczególną uwagę na to, czy zagwarantują naszym klientom fachowy i spełniający nasze standardy serwis. Przez lata wypracowaliśmy sobie w tym obszarze świetną opinię i dokładamy wszelkich starań, aby ją utrzymać.

Jak udaje się Wam zatrzymać przy sobie cennych pracowników i stale zatrudniać nowych?

Gerd Mosca: Oferujemy znakomite możliwości szkolenia, rozwoju i oczywiście ciekawe zadania. Wyjątkowa jest również atmosfera w naszym przedsiębiorstwie. Niewątpliwie w dużym stopniu wpływa na to okazywany sobie nawzajem szacunek. Ta atmosfera jest szczególnie odczuwalna w naszej głównej siedzibie w Waldbrunn. Chwilami czujemy się tam jak w jednej dużej rodzinie. Trzymamy się razem.

Timo Mosca: Dokładnie tego ducha próbujemy przekazać naszym międzynarodowym spółkom córkom. Dla mnie niezwykle ważna jest troska o bezpośredni kontakt z pracownikami. Mam na myśli nie tylko osoby pracujące w Waldbrunn. Regularnie odwiedzam nasze spółki córki na całym świecie. Niedawno byłem w Azji, by tam spotkać się z naszymi długoletnimi pracownikami i poznać osobiście nowych, nawiązać z nimi kontakt i po prostu podać rękę. Bliskich i ważnych relacji nie uda się nawiązać za pośrednictwem wideokonferencji.

Czy chciałby Pan, aby w przyszłości Pana wnukowie przejęli prowadzenie firmy?

Gerd Mosca: Jestem dumny, że jesteśmy już 50 lat na rynku i cieszę się oczywiście, że mój syn wspólnie z synową tak efektywnie zarządzają przedsiębiorstwem. Moi wnukowie muszą jednak sami zdecydować o swojej przyszłości i odpowiedzieć sobie na pytanie, czy chcą przejąć stery. Ja życzę sobie przede wszystkim, żeby spółka MOSCA jeszcze długo istniała i by utrzymała pozycję pioniera innowacyjności całej branży. Równie ważne jest też, by osobiste relacje oraz więź z firmą MOSCA wszystkich osób zaangażowanych w nasz biznes pozostały tak silne jak dotychczas.

Mosca's road to the future!
Social Bookmarks